Zbigniew Romaszewski - Logo Zbigniew Romaszewski
Romaszewski.pl: HOME / Publikacje / Odrodzenie ruchu związkowego - Kasy Samoobrony - publikacja podziemna

Odrodzenie ruchu związkowego - Kasy Samoobrony - publikacja podziemna

1988-05-05

Odrodzenie Ruchu Związkowego - Kasy Samoobrony

Artykuł wydany w podziemiu 5 maja 1988 roku

 

Pomysł Zakładowych Kas Samoobrony narodził się jakieś dwa miesiące temu i nim przybrał formą pozwalającą na przedstawienie go opinii publicznej, szybko toczące się wydarzenia ostatnich tygodni stworzyły sytuację, która wymagała uwzględnienia w przygotowywanym artykule. Artykuł przesyłam do druku 9.05.1988 r., w chwili gdy trwa strajk w Stoczni Gdańskiej, utrzymuje się strajk absencyjny w Hucie im. Lenina, a od rana rozpoczął się strajk w Zakładach Mechanicznych Ursus.

Dziś, wobec wybuchających i tłumionych siłą strajków w zakładach pracy, których fala przetacza się przez Polskę, trudno jest snuć jakieś dalej sięgające prognozy. Chce się wierzyć, że ruch strajkowy przywróci to, co nam odebrano, czyli jawnie działający Związek Zawodowy - NSZZ „Solidarność".

Trzeba jasno zdawać sobie sprawę, że międzynarodowa koniunktura polityczna bardzo temu sprzyja, że prawdopodobieństwo interwencji radzieckiej jest dziś znacznie mniejsze, niż to miało miejsce w 1980 r. Połączenie rozwagi w stawianiu żądań z konsekwencją i determinacją w ich realizacji może stworzyć dla społeczeństwa szansę uzyskania kontroli nad procesami reformy gospodarczej, może tę niezbędną reformę uczynić czymś realnym. Jak to wyraził Lech Wałęsa: „to te strajki są za reformą"; mobilizują one i organizują społeczeństwo, tworzą autentyczną siłę zainteresowaną w promowaniu reformy uwzględniającej interesy pracownicze.

Czy odniesiemy ten tak potrzebny Krajowi i społeczeństwu sukces? Trudno dziś na to odpowiedzieć. Jeśli tak się nie stanie, to część winy spada na nas, na kierownictwo i aktyw Związku. Winy za to, że w naszej działalności po delegalizacji Związku nie byliśmy w stanie ochronić dostatecznie silnych struktur zakładowych „Solidarności", nie potrafiliśmy stworzyć jasnej koncepcji odrodzenia ruchu związkowego.

Prawie do ostatnich dni wśród elit Solidarności nie było jasnej odpowiedzi na pytanie: czym jest Solidarność? Dla ogromnej większości kręgów opiniotwórczych wydawało się być przypadkiem, że Solidarność w roku 1980 powstała jako związek zawodowy. Panowało przekonanie, że równie dobrze mogłaby ona mobilizować społeczeństwo jako ruch polityczny, samorządowy, partia, ruch obrony praw obywatelskich, czy szereg luźno powiązanych niezależnych stowarzyszeń.

Nie było to prawdą w 1980 r. i nie jest to prawdą dziś, w roku 88. Przekonanie takie stanowi poważną przeszkodę w zrozumieniu obecnego ruchu strajkowego i znalezieniu w nim właściwego miejsca przez środowiska opozycyjne, Bowiem przy obecnym stanie świadomości społecznej i w obecnych warunkach politycznych, właśnie związek zawodowy jest jedyną formą masowej organizacji społeczeństwa, jedyną płaszczyzną wypowiadZi społeczeństwa na rzecz reformy i podstawowym narzędziem negocjowania jej warunków.

Jedyną alternatywą wobec reformy jest katastrofa gospodarcza i cywilizacyjna. Reforma musi nastąpić i w ramach tej reformy Związek musi być gwarantem interesów pracowniczych. Reformy liberalizującej gospodarkę nie da się zadekretować w starym stylu, nie da się wprowadzić jej siłą w oparciu o nadzwyczajne uprawnienia rządu. Reformę można tylko negocjować i musi być ona wynikiem trudnego kompromisu różnych grup społecznych. Aby istniały możliwości negocjowania warunków reformy muszą istnieć niezależne, autentyczne reprezentacje tych grup. Najważniejszą z nich jest grupa pracownicza i przedstawicielem jej interesów jest właśnie związek zawodowy.

Udział społeczeństwa to nie tylko sprawa realizacji reformy, ale i jej kształtu. Władza, która wyobraża sobie, że może przy pomocy ustaw, prokuratorów i policji określać, który strajk jest legalny, a który nielegalny, który związek zawodowy jest właściwy, a który nie, kto jest słusznym, a kto niesłusznym, przedstawicielem społeczeństwa - żyje w świecie fikcji i nie jest w stanie przeprowadzać żadnej reformy, nie jest w stanie rozwiązać podstawowych spraw społeczeństwa, którym usiłuje rządzić. Jej wszelkie poczynania muszą skończyć się fiaskiem. Jest rzeczą zupełnie obojętną, czy to się władzy podoba, czy nie podoba, wolne niezależne związki powstaną, jeśli taka będzie wola społeczeństwa, a fala przetaczających się strajków jest najlepszym wyrazem tej woli.

Jak już powiedziałem, trudno dziś przewidzieć czy strajki zakończą się sukcesem i odrodzeniem NSZZ „Solidarność", czy też społeczeństwo polskie będzie jeszcze przez rok czy dwa płacić koszty uporu władz i odwlekania się procesu odnowy. Wiem natomiast, że nawet w przypadku niepowodzenia akcji strajkowej, NSZZ „Solidarność" musi się odrodzić w zakładach i jesteśmy w stanie proces ten ożywić. Musimy jednak posiadać koncepcję i wydaje mi się, że idea Zakładowych Kas Samoobrony jest właśnie taką koncepcją. Zakładanie Kas nie jest na pewno działalnością efektowną - jest trudne, czaso-i pracochłonne, ale na pewno jest koncepcją odrodzenia Związku.

Strajki powinny być dla nas lekcją, że Solidarność to związek zawodowy i że prawdziwy związek zawodowy jest niezbędny dla zakładów pracy.

Koncepcja Zakładowych Kas Samoobrony NSZZ „Solidarność" jest w jakiejś mierze próbą odpowiedzi na trudności, jakie powstały wraz z rozszerzeniem problematyki i rozwojem Komisji Interwencji, Po powstaniu Komitetów Założycielskich w różnych miejscach Polski i represjach podjętych w stosunku do ich uczestników Komisja uznała, że najpoważniejszym zagrożeniem odradzającego się ruchu są zwolnienia z pracy i podjęła decyzję o wypłacaniu osobom zwolnionym za tego rodzaju działalność pełnych poborów do chwili znalezienia przez nie nowego zatrudnienia. Przyjęte rozwiązanie okazało się niezadowalające, bo choć istotnie mieliśmy do czynienia z kilkoma zwolnieniami z pracy (tu decyzja okazała się słuszna), to jednak zasadniczy nurt represji przybrał charakter daleko bardziej zakamuflowany i znacznie powszechniejszy. Formy represji są bardzo zróżnicowane, obejmują one przenoszenie do gorszych miejsc pracy, na niżej płatne stanowiska, pomijanie przy awansach, obcinanie premii; generalnie sprowadza się to do pogorszenia warunków pracy i obniżania możliwości zarobkowych.

Komisja ze swej strony podjęła działania kompensujące, jednakże w kilku przypadkach okazały się one chybione, ponieważ nie uwzględniły specyfiki zakładu i nie rozwiązały do końca powstających wewnątrz zakładu problemów. Sytuacja taka jest właściwie dość oczywista, bo o ile możliwe jest podejmowanie przez Komisję działań w dobrze określonych, jednoznacznych sprawach o charakterze powszechnym, to podejmowanie interwencji wewnątrzzakładowych w kamuflowanych działaniach represyjnych zdecydowanie przekracza możliwości Komisji, chociażby ze względu na nieznajomość specyfiki stosunków w danym zakładzie.

Rozbudowywanie Komisji Interwencji i rozszerzanie jej struktur organizacyjnych w tym celu wydaje się nieefektywne i niecelowe. Oznaczałoby to w praktyce rozszerzenie zakresu działalności z dość wyjątkowej sfery interwencyjnej w sferę w gruncie rzeczy podstawowej działalności związkowej w zakładach pracy. W moim przekonaniu problem ten może zostać do końca rozwiązany poprzez walkę z dyskryminacją i represjami na szczeblu zakładu pracy.

Wzrost aktywności na terenie zakładów pracy poza wewnątrzzakładowymi represjami natrafia na jeszcze jedną poważną przeszkodę. W warunkach narastającej inflacji i obniżania się stopy życiowej niemożliwe jest prowadzenie działalności jedynie w oparciu o dopływające, lub raczej nie dopływające składki. Wystarczy zauważyć katastrofalny wzrost cen komunikacji, benzyny, telefonów, papieru i właściwie wszystkiego, aby zdać sobie sprawę, że bez zewnętrznych subwencji działalność komórek zakładowych może być nastawiona wyłącznie na przetrwanie. Przestańmy się oszukiwać, środki materialne nie są warunkiem dostatecznym skutecznej działalności, wcale nie każdy dysponent potrafi je w sposób efektywny wykorzystać, ale są na pewno warunkiem koniecznym i nawet najlepsi, najbardziej zaangażowani działacze pozbawieni środków finansowych muszą z szerszej działalności zrezygnować.

Działalności związkowej w zakładach nie są w stanie zaktywizować jeremiady, apele i zapewnienia o głębokiej trosce. Rozwój ruchu związkowego na szczeblu zakładowym wymaga również dofinansowania. I jeżeli chcemy rzeczywiście powrócić do zakładów pracy, rzeczywiście podjąć działalność związku zawodowego, to muszą się na to znaleźć pieniądze i pieniądze te muszą trafić bezpośrednio do zakładów pracy. Uczestnicy ruchu na terenie zakładu winni się poczuć ich gestorami. To wzmaga poczucie bezpieczeństwa, podnosi odpowiedzialność, pozwala na samodzielne planowanie działań, ustalanie hierarchii celów, stanowi o upodmiotowieniu struktur zakładowych i wzroście ich aktywności. Ponieważ aktualny stan struktur zakładowych pozostawia bardzo wiele do życzenia i jest faktycznie nie do zweryfikowania, wydaje się celowe odbudowywanie aktywności w zakładach pracy przez nową formę działalności nie podważającą dotychczasowych struktur, a jedynie je pobudzające.

Takie zadanie mogłyby spełnić Zakładowe Kasy Samoobrony. Kasy takie stanowiłyby dodatkową dobrowolną formę zrzeszania się członków Solidarności w zakładach pracy. Przystąpienie do Kasy wymagałoby złożenia dodatkowej imiennej deklaracji uczestnictwa, wniesienia wkładu wpisowego oraz zadeklarowania składek miesięcznych. Wysokość wkładu i sposób jego wpłacania (np. ratalny) oraz wysokość składek regulowałyby Kasy w zależności od warunków środowiska, w którym powstają, tym niemniej te wpłaty winny umożliwiać realną działalność struktury, a nie stanowić jedynie o symbolicznej akceptacji tego rodzaju działalności. Należałoby przyjąć, że kapitał Kasy po okresie powiedzmy półrocznym, którym można oczekiwać ustabilizowania się działalności Kasy jest np. podwajany, bądź potrajany z funduszy związkowych. Podobna subwencja przysługiwałaby Kasie po upływie roku działalności. Dalsze subwencje byłyby uzależnione od wysokości funduszy przeznaczonych na ten cel i rozdzielane proporcjonalnie do wysokości wkładów wniesionych przez członków Kasy. Wydaje się celowe ustalenie dolnej wysokości wkładu (np. 3000 zł) i składki (powiedzmy 500 zł), przy czym Kasy miałyby prawo ustalać składkę i wkład w wysokości wyższej bądź też obniżać je niektórym członkom Kasy, np. emerytom. Aby uniknąć dyskryminowania środowisk uboższych na rzecz lepiej zarabiających, podstawą do ustalania wysokości dotacji byłyby wkłady i składki minimalne.

Jednostką podstawową, dysponującą praktycznie pełną autonomią gospodarowania zgromadzonymi funduszami byłaby Zakładowa Kasa Samoobrony skupiająca od 20 do 40 osób. Przy mniejszej liczbie osób nie zostaną zgromadzone dostateczne fundusze, zaś większa liczba osób spowoduje konieczność tworzenia wewnętrznych struktur Kasy, jakichś zarządów, i uniemożliwi bezpośrednie i aktywne uczestnictwo członków Kasy. Idealnym obrazem jest Kasa tworzona przez grupę koleżeńską dobrze się nawzajem znających i mających do siebie zaufanie osób. W tym pełnym gronie zapadałyby decyzje.

Jakie są cele działalności Kasy? Po pierwsze, przeciwdziałanie dyskryminacyjnej polityce kierownictwa zakładu wobec jej członków; po drugie, podejmowanie doraźnej pomocy materialnej w stosunku do osób dotkniętych represjami (grzywny, aresztowania). Te wydatki Kasy byłyby refinansowane przez Komisję Interwencji, a fundusz Kasy stanowiłby jedynie doraźne pogotowie finansowe na miejscu. Po trzecie, z funduszu Kasy byłaby finansowana działalność członków na terenie zakładu. Może to oznaczać bardzo dużo, od drukowania i rozprowadzania w zakładzie pracy ulotek sygnalizujących lokalne problemy, poprzez finansowanie szerszych akcji protestacyjnych, tworzenie bibliotek wydawnictw niezależnych, aż po prowadzenie działalności socjalnej dla członków Kasy i ich rodzin. Po czwarte, Kasa na zasadzie dobrowolności mogłaby subsydiować jakieś szersze działania, czy to polityczne, wydawnicze, czy wreszcie programy ogólnospołeczne (głosowanie Kas złotówkami). Tu jeszcze raz pragnę podkreślić szeroką autonomię Kas i bezpośrednią aktywność jej członków.

To właśnie członkowie w pierwszym rzędzie zdecydują o tym, jak Kasa zadysponuje pieniędzmi i jakie działania poprze, a jakich nie. Określą, które problemy są żywotne dla jej członków. Oni również będą odpowiedzialni za przechowywanie pieniędzy i decyzje związane z ich pomnażaniem (trzymanie ich w pończosze, na oprocentowanym koncie, bądź też obracanie nimi w ramach powstających inicjatyw gospodarczych). Tego rodzaju działalność, mimo iż formalnie nielegalna, będzie prowadzona przynajmniej półjawnie. Celem weryfikacji działalności Kasy ujawnieni muszą być przynajmniej jej reprezentanci, zaś pozostali członkowie Kasy muszą się liczyć z koniecznością ujawnienia przynajmniej wobec Rady Nadzorczej, dysponującej funduszem dotacyjnym.

Na terenie zakładu pracy może działać kilka Kas i należy przyjąć, że gdy liczba członków przekroczy liczbę 40, to Kasa podzieli się na dwie niezależne, choć być może zaprzyjaźnione Kasy. O ile na danym terenie powstanie większa ilość Kas, to mogą one tworzyć zrzeszenia liczące znowu 20-40 Kas, przy czym zgromadzenie przedstawicieli poszczególnych Kas mogłoby ustalać zasady współpracy, korelować większe akcje czy też wspierać się na miejscu w trudnych okresach. Tworzenie takich zrzeszeń niekoniecznie musiałoby wiązać się z jednym terenem. Można sobie wyobrazić np. zrzeszenia skupiające Kasy z danej branży przemysłu czy danego zawodu.

W pierwszym, powiedzmy 3-łetnim okresie organizacji tworzenia Kas byłoby stymulowane i kontrolowane przez Radę Nadzorczą dysponującą funduszem do-tacyjnym. Należy wyraźnie podkreślić, że charakter kontrolny Rady Nadzorczej ograniczałby się jedynie do kontroli finansowej, a nie merytorycznej, Tak więc zadaniem Rady Nadzorczej byłoby weryfikowanie istnienia Kasy i stwierdzanie działalności zgodnej z ogólnymi, statutowymi zadaniami Kas. Natomiast wykluczone byłyby wszelkie formy nacisku dotyczące konkretnej działalności. Subwencja byłaby w zasadzie bezwarunkowa i jedynie członkowie Kasy mogliby decydować np. o odrzuceniu jej czy przekazaniu na uznawane przez nich cele.

W późniejszym okresie Rada Nadzorcza powinna być powoływana na drodze demokratycznych wyborów przez przedstawicieli Kas. Po ustabilizowaniu się działalności tak zorganizowanej struktury fundusz dotacyjny powinien być w dwóch trzecich rozprowadzany pomiędzy ogniwa podstawowe, w 1/6 dzielony pomiędzy zrzeszenia Kas i stanowić lokalną rezerwą na wypadek jakichś szcze gólnych okoliczności czy też podejmowania szerszych akcji, w 1/6 powinien stanowić rezerwę krajową, pozostającą w dyspozycji Rady Nadzorczej. Z tej ostatniej części dotowane byłyby również nowopowstające Kasy podczas swego pierwszego roku działalności.

Oczywiście praktyka realizacji programu Kas może zakwestionować zaproponowany tu podział funduszu dotacyjnego, ale wydaje się, że w tych czy innych proporcjach zasada powinna być zachowana

Wątpliwości budzi nazwa "Zakładowe", bo jeśli w zakładzie pracy nie ma 20 zaufanych osób, to co? Oczywiście skłonny jestem się zgodzić, że do Kasy Zakładowej mogą należeć nie tylko aktualni pracownicy zakładu, ale również osoby z nim związane, a więc na pewno pracownicy zwolnieni, emeryci, czy też osoby ściśle z zakładem współpracujące, np. kolporterzy, ale byłbym zdecydowanie przeciwny tworzeniu fikcji i Kas Zakładowych, w których aktualni pracownicy zakładu stanowiliby mniejszość. Jeśli będzie ich 15 - to mogą dokooptować 5 zaprzyjaźnionych osób spoza zakładu, ale nie odwrotnie. Wyobrażam sobie również tworzenie Kas branżowych, np. nauczycieli, służby zdrowia, pracowników małych zakładów spółdzielczych. W wypadku specyficznych małych ośrodków, gdzie nie ma dużych zakładów pracy dopuszczalne byłoby tworzenie Kas Międzyzakładowych, np. Oświata - ZOZ, Społem - SPHW itp., traktowałbym to jednak jako pewną ostateczność. Byłbym zdecydowanie przeciwny przekształcaniu inicjatywy Kas Zakładowych w inicjatywę Kas środowiskowych. Nic prostszego niż założenie Kasy członków Komisji Interwencyjnej, współpracowników Tygodnika Mazowsze czy poszczególnych grup oporu KOS-a, ale po prostu nie o to chodzi. Nie chodzi o petryfikowanie dotychczasowych struktur ruchu, ale o stworzenie jednoznacznych preferencji finansowych dla działalności związkowej na terenie zakładów pracy. Chodzi o odbudowę Związku i w tym sensie połączenie Kas z zakładami pracy jest warunkiem po prostu niezbędnym, a wszelkie wyjątki od tej zasady winny być bardzo szczegółowo rozważane.

Odrębnie i pozytywnie powinien zostać przedyskutowany problem młodzieży - Kas studenckich i uczniowskich. Pomoc materialna Solidarności sprzyja nie tylko rozwiązywaniu przez te środowiska ich problemów, ale również otwiera dopływ nowych aktywnych ludzi do Związku.

Na zakończenie warte dodać, że w tych środowiskach robotniczych, w których koncepcja Kas była konsultowana, spotkała się ona z dużym zainteresowaniem i aprobatą. Dowodem tego mogą być już powstające trzy Kasy w kopalniach na Śląsku czy opinie konsultowanych Komitetów Założycielskich.

Kto mógłby Kasy tworzyć, organizować? Uważam, że wszyscy. Myślę, że jest to w pierwszym rzędzie zadanie dla nowopowstałych Komitetów Założycielskich, ale również mogłyby się w to włączyć tajne Komisje Zakładowe, rzecz jasna dekonspirując się w ten sposób, przynajmniej częściowo, ale moim zdaniem jest to po prostu niezbędne dla aktywizacji życia związkowego w zakładach pracy. Mogliby Kasy organizować zwolennicy KKW i zwolennicy Grupy Roboczej, członkowie duszpasterstw robotniczych i członkowie samorządów. Mogłyby w tym uczestniczyć również organizacje polityczne jak PPS, KPN czy Solidarność Walcząca. O ile w wyniku tych różnych inicjatyw powstawałyby autentyczne komórki zakładowe, to ich różnorodna orientacja byłaby tylko wyrazem demokratycznej walki o wpływy w Związku, a demokratyczna walka o wpływy to coś zupełnie innego niż marazm i martwota pozornej jednomyślności i spójności. (Przypis autora: Zrozumiałym jest, że powstające Kasy winny w pierwszym rzędzie zajmować się wewnątrzzakładową działainością związkową. Ewentualne różnice orientacji politycznych to w działalności związkowej rzecz raczej drugoplanowa i nie byłoby na przykład pożądanym, gdyby Kasy korzystając z funduszy związkowych miały się przekształcić w zakładowe komórki jakichś ugrupowań politycznych. Wyobrażam sobie, że dałoby się tego uniknąć wprowadzając pewne uregulowania statutowe.) Oczywiście jest to pewnego rodzaju hazard, ale szansę demokratyzacji życia związkowego musimy podjąć, a o tym, jaki będzie charakter i program Związku zadecydują jego członkowie i aktywność poszczególnych grup uczestniczących.

Cała koncepcja jest niewątpliwie trudna, wymagająca ogromnego wysiłku organizacyjnego i środków finansowych, ale w moim przekonaniu jest ona odpowiedzią na szereg problemów paraliżujących życie związkowe:

  1. Bez naruszania i burzenia dotychczasowych struktur organizacyjnych stwarza możliwość odbudowywania komórek zakładowych, preferuje działalność związkową i weryfikuje wpływy Związku w zakładach pracy. Jeśli nawet okaże się, że liczba uczestników Kas nie przekroczy 10-20 tysięcy, to i tak będę to uważał za sukces, bo 10 czy 20 tysięcy świadomych, zdeklarowanych, upod-raiotowionych uczestników Kas to dużo więcej niż 100 czy 200 tysięcy pozbawionych inicjatywy sympatyków Solidarności;
  2. Wewnątrz Związku uruchomiony zostaje mechanizm demokratyczny. Członkowie Kas decydują sami o swej działalnością identyfikują się ze Związkiem, poczuwają się do odpowiedzialności. Te czynniki wyznaczają kierunek działania Związku. Sądzę, że jest to jedyna autentyczna metoda rozwiązania we-wnątrszwiązkowych konfliktów, jest to droga uczciwej rywalizacji. Chcesz mieć wpływ na losy i politykę Związku - organizuj komórki zakładowe;
  3. Dysponowania przez komórki zakładowe funduszami powoduje wzrost poczucia bezpieczeństwa i umożliwia rozwinięcie aktywności wewnątrz zakładu pracy. W swojej działalności Komisja Interwencji obserwowała to wielokrotnie.

Oczywiście rozwinięcie tego rodzaju działalności wymaga potężnego funduszu dotacyjnego, jednakże wydaje mi się, że w sytuacji przyznania opozycji na ręce Solidarności dotacji w wysokości 1 mln dolarów na rok 1988, pieniądze na ten cel powinny się znaleźć. Mogłyby to być np. pieniądze przeznaczone na walkę z represjami. Walka z represjami i dyskryminacją na szczeblu zakładowym, to w aktualnej sytuacji niezmiernie ważki odcinek działalności Związku.

Dla jasności obrazu należy jeszcze raz podkreślić, że powstanie Kas nie zmieniałoby zobowiązań podjętych przez Komisję Interwencji wobec wszystkich uczestników ruchów niezależnych w Polsce (kolegia, wyrzucenia z pracy itp.) i jej zadań związanych z ochroną prawną i walką o praworządność.

Zbigniew Romaszewski

Copyright 2011 © Bobartstudio.pl
Autorzy: Pawł Piekarczyk, Szymon Zaleski, Marcin Sadłowski, Adam Bielański
Fot.: Erazm Ciołek, Jarosław M. Goliszewski, Kazimierz Kawulak, Krzysztof Mazur, Paweł Piekarczyk, Tomasz Pisula, Anna Wdowińska