Zbigniew Romaszewski - Logo Zbigniew Romaszewski
Romaszewski.pl: HOME / Publikacje / wywiad "Zamiast do Europu Zach. kroczymy do Ameryki Płd."

wywiad "Zamiast do Europu Zach. kroczymy do Ameryki Płd."

1991-08-14

Zamiast do Europy Zachodniej
kroczymy do Ameryki Południowej

Wywiad zamieszczony w piśmie regionalnym
w Stalowej Woli 14 sierpnia 1991 roku
ze Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Walenty Sowa

 

Uwaga: W okresie, w którym Senator Romaszewski udzielał poniższego wywiadu sprawował mandat senatora z Województwa Tarnobrzeskiego. Wywiad był przeprowadzany przed wymianą pieniędzy, stąd wszystkie sumy są wyrażone w starych złotych. Przeliczenie na nowe złote wymaga podzielenia sum wyrażonych w starych złotych przez 10.000.

W.S.: Bliskie są Panu problemy stalowowolskiego ośrodka przemysłowego. Jest Pan świeżo po spotkaniu z Zarządem Spółki HSW S.A. Oglądał Pan senator inauguracyjny występ naszych piłkarzy. Jakie są Pańskie odczucia po pierwszym spotkaniu z nowym kierownictwem „Stalowej Woli"?

Z.R.: Warunki, w których Zarząd przejął kierownictwo nad Hutą STALOWA WOLA (HSW), jako jednoosobową spółką Skarbu Państwa, są szczególnie trudne. Jest to w gruncie rzeczy walka o przetrwanie. Ale też HSW nie jest wyjątkiem, w podobnej sytuacji jest właściwie cały przemysł. Doraźne zatory płatnicze, a generalnie monetaryzm polityki gospodarczej rządu, przy jednoczesnym braku jasnych koncepcji przełamania kryzysu, to są problemy, z którymi muszą uporać się przedsiębiorstwa, w tym — nowo powołany Zarząd HSW S.A. Rozwiązanie Ministerstwa Przemysłu potwierdza mój pogląd, że odpowiedzialna jest za tę sytuację cała polityka gospodarcza państwa. Nie wiem w ogóle czy ta polityka do końca istnieje. Kierownictwo „Stalowej Woli" ma ogromne trudności z realizowaniem obietnic, które sam pan premier złożył podczas majowego pobytu w zakładzie. To jest wymowny przykład pewnych niekonsekwencji, które się przejawiają w programie naprawczym. Przed Zarządem HSW S.A. stoi bardzo wiele trudności. Myślę, że wszyscy w zakładzie zdają sobie sprawę z "sytuacji, w jakiej się znajduje.

W.S.: Poprzednie kierownictwo HSW zamierzało ratować zdrową ekonomicznie część przedsiębiorstwa. Obciążenia z tytułu embarga do Iraku zamierzano niejako utopić w likwidowanym zakładzie. Ludzie mieli przejść do innych wydziałów. Zwolniona powierzchnia produkcyjna z czasem znowu zatętniłaby życiem. Pan jednak był przeciwny pierwszemu krokowi w tym kierunku, mianowicie podziałowi zakładu na samodzielne spółki. Jakie widzi Pan zatem inne możliwości zdjęcia z fabrycznego konta obciążenia rzędu pół biliona złotych?

Z.R.: Cały dowcip polega na tym, że na podstawie dokumentów oraz sugestii moich współpracowników badających działalność gospodarczą HSW, zupełnie nie mogłem się zorientować co jest zdrową, a co chorą częścią przedsiębiorstwa. Doszedłem do wniosku, że poprzednie kierownictwo HSW nie bardzo zdawało sobie sprawę z sensu restrukturyzacji. Całą koncepcję, z którą szczegółowo się zapoznałem, odczytałem generalnie jako próbę podzielenia załogi, aby łatwiejsze były zwolnienia. Legenda o przenoszeniu do innych wydziałów to czysta bajka obliczona w gruncie rzeczy na wprowadzenie ludzi w błąd. Aby nie protestowali i nie awanturowali się, kiedy byłyby zwolnienia. Innego celu w opracowanej koncepcji restrukturyzacji przedsiębiorstwa się nie dopatrzyłem. Co do kwestii zadłużenia, to jest to jeden z generalnych problemów w skali państwa, który musi być rozwiązany. Inaczej cała gospodarka kompletnie się załamie. „Stalowa Wola" nie jest jeszcze w najgorszej sytuacji, w dziesiątkach innych przedsiębiorstw jest dużo gorzej.

W.S.: Polska za przyłączenie się do koalicji antyirackiej otrzymała podobno środki na zrefundowanie strat produkcyjnych w wyniku wojny w Zatoce Perskiej. Jak duże to były pieniądze? Z polskich przedsiębiorstw zdecydowanie największe straty w wyniku embarga poniosła nasza Huta. Dlaczego, Pańskim zdaniem, miliardy od sojuszników nie dotarły do HSW?

Z.R.: Szczerze mówiąc nie wiem nic o pomocy dla Polski za straty poniesione w wyniku przyłączenia się do embarga wobec Iraku. Ale też polityka informacyjna rządu, w szczególności Ministerstwa Finansów wobec parlamentu jest taka, że z faktu, iż ja nic nie wiem w tym temacie nie wynika, że pomocy nie, otrzymaliśmy. Mogę więc snuć przypuszczenie, że może to zostało uwzględnione przy likwidacji polskich długów. Nie mogę też wykluczyć, że Polska otrzymała jakieś konkretne sumy. Taka niejasność jest szkodliwa. Jawność informacji jest w naszym państwie rzeczą niezbędną. Trzeba skończyć z reglamentacją informacji dla społeczeństwa. Włączyłem się w pracę senackiej komisji obrony narodowej. Ma być debata nad problematyką przemysłu zbrojeniowego. Będę próbował szereg spraw wyjaśnić. Przewodniczącym komisji jest pan senator Wilk, który również zainteresowany jest tymi sprawami.

W.S.: „Stalowa Wola" pozwała przed Sąd Rejonowy w Warszawie Ministerstwo Przemysłu, domagając się zapłacenia 210 miliardów zł. Przedstawiciele tego resortu uznali zasadność roszczeń, ale oznajmili, że budżet nie posiada takich środków. HSW S.A., aby pozwać resort przed Sąd Gospodarczy musiałaby jednak wpłacić przeszło 25 miliardów złotych. Skąd zakład weźmie tyle pieniędzy, skoro budżetu nie stać na odrobinę więcej?

Z.R.: Problem jest rzeczywiście trudny, racje są po stronie zakładu. Zamrożenie na sądowym koncie 25 miliardów nie wchodzi w rachubę. Nie jestem ekonomistą ani prawnikiem ale czy „Stalowa Wola” musi dochodzić całych 210 miliardów? Może wytoczyć proces o część tej kwoty rzędu 20 miliardów złotych. I w momencie, gdy będzie sądowy tytuł wykonawczy podjąć próbę wyegzekwowania całej sumy. Mając w ręku podstawy prawne można podjąć dalszą walkę procesową. Zaangażować odzyskane pieniądze, aż do wyegzekwowania, wszystkich należności. Z drogi sadowej Huta nie powinna rezygnować. Jak się liczymy, to się liczmy. Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi.

W.S.: Mimo olbrzymich strat finansowych w wyniku embarga "Stalowa Wola" nie otrzymała pomocy chociażby w postaci przesunięcia spłat dywidend. Fiskus potrąca należności z fabrycznego konta nie bacząc, że może nie starczyć na płace dla ludzi. Dlaczego obiecana przez premiera Bieleckiego jeszcze w maju pomoc kredytowa nie nadchodzi? Przecież spełnione zostało jego żądanie — przekształcenie zakładu w spółkę Skarbu Państwa...

Z.R.: Przyznanie kredytu dla HSW S.A. jest właściwie zaklepane. Nowe kierownictwo stworzyło zabezpieczenia hipoteczne. Uzyskanie kredytu będzie sukcesem Zarządu HSW S.A. Chyba, że całkiem gospodarka się załamie. W końcu nie ma pieniędzy na leki. na szkoły, na nic. Budżet się załamuje, a poprawka do budżetu nie została przedłożona parlamentowi. W trakcie ostatniego posiedzenia Senatu, w pierwszych dniach sierpnia, zajmowaliśmy się oprocentowaniem kapitału państwowego jednoosobowych spółek Skarbu Państwa w wysokości 0.5 proc. Jest to nowe pociągniecie godzące w zakłady, sprzeczne z ustawą o prywatvzacji. HSW będzie musiała płacić o 75 — 80 proc. więcej. Byłem przeciwny takim obciążeniom zakładów pracy. Zyskałem zwolenników, ale w głosowaniu przegraliśmy.

W.S.: Po wizycie w „Ursusie" telewizja wielokrotnie przedstawiła premiera mocno zdenerwowanego. Mówił o sabotażu. Później paru wysokich urzędników resortowych straciło posady. Czy okoliczności tej sprawy zostaną ujawnione? Czy też skończy się jak w przypadku afery alkoholowej? Policja gania za pojedynczymi butelczynami, a właściciele cystern z alkoholem się śmieją. Za przejście przez ulicę w nieodpowiednim miejscu grozi mandat. A za sabotaż gospodarki tylko utrata ministerialnego biurka?

Z.R.: Nie widzę analogii pomiędzy zwolnieniami w Ministerstwie Przemysłu a aferą alkoholowa. Błędem resortu była jego bezczynność, wywodząca się jeszcze z czasów ministra Syryjczyka. Totalna była uległość tego ministerstwa wobec najdziwniejszych pomysłów Ministerstwa Finansów. Było to podporządkowanie polityki gospodarczej państwa koncepcjom monetarnym. Decyzje podejmowane były nie na szczeblu zwolnionych wiceministrów, ale wyżej. Takie tez powinny być konsekwencje działań premiera Bieleckiego. Wykazał się on duża odpornością nerwową. Ja zdenerwowany byłem już mniej więcej półtora roku temu, kiedy minister Syryjczyk zapowiedział, że właściwie najlepsza metoda restrukturyzacji to doprowadzenie do upadku przedsiębiorstw państwowych. Oczywiście wiceministrowie generalnie nauczeni byli uległości, jeszcze w poprzednim okresie. Realizowali politykę państwa. Jeżeli widzieli. że jest zła, powinni podać się do dymisji. Należy zastanowić się nad generalną polityką państwa. Czy w obronie monetaryzmu można załamać całą gospodarkę? ! tu jest problem. Afera alkoholowa to generalnie rzecz biorąc „małe piwo" w porównaniu ze skutkami dominacji polityki fiskalnej.

W.S.: Co Pan senator sądzi o kondycji tarnobrzeskiego przemysłu? Najwyższe, 40-miliardowe zadłużenie ma ,,Siarkopol" wobec Skarbu Państwa. Tarnobrzeska Fabryka Obrabiarek jest smutnym przykładem i ofiara przekształceń własnościowych. Fiskus, aby sam nie zbankrutować, podniósł cło. Chce uzyskać do końca roku dodatków 10 bilionów złotych. Także z kieszeni Pana senatora. Jak ocenia Pan kontynuację restrykcji finansowych pod szyldem duszenia inflacji, gdy skutecznie duszona jest cała gospodarka narodowa...

Z.R.: Mam mieszane uczucia, jeżeli chodzi o politykę celną. Doszliśmy do absurdu, kiedy sprowadza się wodę mineralną z Francji. Duszono wszystko co w tym kraju można wyprodukować. Pomysłem abstrakcyjnym było utrzymywanie przez półtora roku sztywnego kursu dolara i polityki proimportowej. Więc w końcu zmiana polityki celnej była niezbędna. Ale już rozszerzenie ceł na książki było przesadą. W cywilizowanym świecie jest ta rzecz niespotykana. Najwyraźniej do końca nikt się nie zastanowił, jak tę reformę gospodarczą kontynuować.

W.S.: Opublikowano decyzję posła Rostka. Jest przerażony sytuacją polityczną w kraju i ponownie nie będzie ubiegał się o mandat poselski. Nieobecni ponoć nie mają racji. Sądzić należy, że nie zamierza się Pan wycofać z czynnego życia politycznego. Jak ocenia Pan sytuację społeczno-polityczną w kraju?

Z.R.: Jest napięta. Rząd nie wypracował polityki społecznej. Podstawą demokracji jest nie tylko wolny rynek. W demokratycznym państwie jest średnia klasa, na ogół najszersza. Mieliśmy silną klasę robotników wielkoprzemysłowych. Gigantycznym zadaniem społecznym jest awans robotników do warstwy średniej, mającej ustabilizowany byt. Nie ma takiego programu. Już zupełnym nieporozumieniem, były zupki dla zwalnianych. W momencie, kiedy faktycznie zagraża bezrobocie, nie ma koncepcji, pieniędzy. Powstaje ogromne zagrożenie dla państwa. Robotnicy wielkoprzemysłowi zamiast tworzyć klasę średnią, stanowiącą podstawę demokracji, stają się marginesem społecznym, lumpenproletariatem. Lansowany jest model człowieka sukcesu materialnego. Polityka państwa preferuje wąskie grupy, uzyskujące ogromne sukcesy materialne i pauperyzację reszty społeczeństwa: Dlatego nie rozumiem, dlaczego za taką koncepcją miałaby opowiedzieć się w najbliższych wyborach cała szeroka rzesza społeczeństwa. Przeraża mnie, że zeszliśmy z drogi w kierunku Europy Zachodniej. Zmierzamy do Ameryki Południowej. Do wąskich elit finansowych i biednego społeczeństwa. Takie kraje są niestabilne politycznie. Antagonizowanie, atomizowanie społeczeństwa mnie przeraża. Niezależnie od tego, jakie baty będę dostawał od swoich wyborców, co będą na ten temat myśleli, jestem zdecydowany tego rodzaju poglądy werbalizować.

W.S.: Powodzenia wobec tego w wyborach parlamentarnych. Dziękuję za rozmowę.

Z.R.: Dziekuję bardzo

Copyright 2011 © Bobartstudio.pl
Autorzy: Pawł Piekarczyk, Szymon Zaleski, Marcin Sadłowski, Adam Bielański
Fot.: Erazm Ciołek, Jarosław M. Goliszewski, Kazimierz Kawulak, Krzysztof Mazur, Paweł Piekarczyk, Tomasz Pisula, Anna Wdowińska